niedziela, 11 sierpnia 2013

Lody Mojito


Mojito kocham miłością trudną i wymagającą. Sama myśl o nim wzbudza lekką ekscytację, ale musi być naprawdę dobrze zrobione bym je zaakceptowała. Konieczny jest brązowy cukier, świeża mięta, kawałki limonek, no i absolutnie nie do zastąpienia jest tu rum Bacardi. Mam niesamowite szczęście, bo moja koleżanka robi najlepsze Mojito na świecie (tak, mam przepis i kiedyś się nim podzielę!). Choć z sentymentem wspominam również przystojnego barmana na plaży w Barcelonie, który naprawdę mnie oczarował...przygotowanym przez siebie Mojito oczywiście ;-)

Co zrobić, gdy ani koleżanki ani tym bardziej katalońskiego barmana nie ma w pobliżu, a lato w pełni i smak Mojito chciałoby się zatrzymać na dłużej? Warto pomyśleć o lodach o tym smaku. Są wspaniałe, lekkie i orzeźwiające - w sam raz na gorące letnie dni. Fakt, że składają się w większości z jogurtu naturalnego sprawia, że można sobie pozwolic na jedną gałkę więcej.



Wychodzi około 800ml lodów. Czas przygotowania: 20min. Czas chłodzenia: min 1 godz. Czas zamrażania: 4-6 godzin

sok z 3-4 limonek
600 ml gęstego jogurtu naturalnego
150 ml śmietany kremówki
60g cukru pudru
50g brązowego cukru startego na puder w food processorze
kilka listków mięty drobniutko posiekanych
50ml rumu Bacardi
otarta skórka z limonki

W naczyniu umieścić sok, kremówkę, jogurt, cukier puder (jasny i ciemny) i zmiksować. Dodać rum, posiekaną miętę i skórkę z limonki, wymieszać. Mieszaninę dobrze schłodzić w lodówce. Jeszcze raz zmiksować, przelać do zamykanego pojemnika i zamrozić przez jakieś 4-6 godzin miksując co godzinę

Na godzinę przed podaniem przełożyć do lodówki.


 





Akcja lodowa 2013

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Lody marcepanowe


Marcepan jest wykwintny, a przy tym jakże tradycyjny. Nie istnieją bez niego święta Bożego Narodzenia, ale czasami również i latem ma się na niego ochotę - choć może w innej formie. Tak powstał pomysł na lody marcepanowe. Dość ciężkie i intensywne, najlepiej smakują wieczorem, kiedy upał przestaje doskwierać i człowiek zaczyna mieć ochotę na jedzenie. Potrafią oczarować już samym zapachem i zawierają migdały - symbol płodności i naturalny afrodyzjak. Będą idealnym uwieńczeniem letniej romantycznej kolacji...

Dodatkowo są banalnie proste w wykonaniu i nie potrzeba do nich maszyny.



Wychodzi około pół litra lodów. Czas przygotowania 15 minut. Czas mrożenia: 6 godzin

4 łyżki mleka skondensowanego słodzonego (około 100 g)
300 ml śmietany kremówki
1 łyżka soku z cytryny
100g mielonych migdałów
1 łyżeczka esencji migdałowej
30ml amaretto (lub więcej wedle upodobania)
40g gorzkiej czekolady - startej na drobne wiórki

Śmietanę ubić pod koniec dodając mleko skondensowane, ubijać jeszcze chwilę. Następnie dodać resztę składników (sok z cytryny, mielone migdały, esencję migdałową, amaretto i startą czekoladę). Dobrze wymieszać. Przelać do zamykanego pojemnika i zamrozić przez około 6 godzin. Przez minimum pierwsze trzy godziny dobrze jest przemieszać je mikserem co godzinę, by nie porobiły się grudki lodu.

Lody przełożyć do lodówki na 1 godzinę przed podaniem.






Akcja lodowa 2013

czwartek, 25 października 2012

Tort czekoladowo-malinowy z nutą limonki

Dobry tort nie jest zły! Zdecydowanie nie jestem specjalistką w dziedzinie tortów, ale po obejrzeniu trzeciej serii The Great British Bake-Off oraz będąc w trakcie oglądania Polskiego Turnieju Wypieków naszła mnie wielka ochota, by nauczyć dekorować ciasta. Na okazję nie musiałam czekać długo, akurat nadeszły pierwsze urodziny córeczki mojej koleżanki. Klasyczne połączenie malin, bitej śmietany i czekolady odświeżyłam nutą limonki. Dekorowanie kremem trzeba było trochę poćwiczyć zanim zabrałam się za tort. Instruktażu w tej dziedzinie jak zwykle udzielił wszechwiedzący YouTube. Okazuje się, że to zajęcie równie satysfakcjonujące jak wypiek chleba! I tak oto powstał mój pierwszy (ale na pewno nie ostatni!) udekorowany tort. Co prawda dostojna jubilatka z miejsca go wypluła, ale pocieszam się, że na tym etapie chyba woli jeszcze kaszkę... Mimo wszystko polecam :).



Biszkopt
5 jajek
3/4 szklanki cukru
2/3 szklanki mąki pszennej (tortowej)
1/3 szklanki kakao

Mąkę i kakao wymieszać i przesiać.

Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania powoli dodawać cukier, ja wsypuję powoli łyżkę za łyżką. Następnie wciąż ubijając dodawać po jednym żółtku. Do masy jajecznej dodać mąkę i kakao i delikatnie wymieszać szpatułką do połączenia składników. Tortownicę o średnicy 22cm wyłożyć papierem do pieczenia (samo dno) i ostrożnie wlać do niej masę.

Piec 35-40 minut w temperaturze 160-170°C. Gdy ciasto się upiecze, wyjąć z piekarnika i upuścić je na podłogę. Studzić w uchylonym piekarniku. Po całkowitym wystudzeniu oddzielić nożem od formy i wyciągnąć. Przekroić na 3 blaty.

Krem
400ml śmietany kremówki
500g serka mascarpone
3 łyżki cukru pudru
350ml sosu malinowego
sok z połowy limonki

Kremówkę ubić na sztywno, pod koniec ubijania łyżka po łyżce dodać cukier puder. Serek mascarpone również ubić na sztywno. Dodać do kremówki delikatnie wymieszać. Dodać sos malinowy oraz sok z limonki i znowu delikatnie wymieszać.

Do nasączenia biszkoptu
pół szklanki zimnej herbaty
3 łyżki syropu malinowego
sok z drugiej połowy limonki
3 łyżki spirytusu (opcjonalnie)

Wszystkie składniki wymieszać

Ponadto
300g malin
skórka z połowy limonki pokrojona na cieniutkie paseczki
100g pokruszonej bezy lub orzechów
100g gorzkiej czekolady
40g masła

Czekoladę połamać na kawałki i rozpuścić razem z masłem w kąpieli wodnej. Odstawić do ostygnięcia.

Przygotowanie tortu
Odłożyć kilkanaście malin do dekoracji, a resztę delikatnie zgnieść widelcem. Pierwszy blat położyć na paterze. Nasączyć 1/3 płynu. Rozłożyć połowę zgniecionych malin. Wyłożyć 1/4 kremu. Położyć drugi blat i powtórzyć całą procedurę. Położyć trzeci blat i nasączyć. Boki tortu posmarować kolejną 1/4 kremu i obłożyć pokruszoną bezą. Wierzch tortu posmarować czekoladą. Udekorować resztą kremu, malinami i paseczkami ze skórki od limonki.

sobota, 20 października 2012

Chleb orkiszowy

Gdy lubi się dobre pieczywo mieszkanie w UK, zwłaszcza parę lat temu, nie było najlepszym pomysłem. Chleb tutaj jest delikatnie mówiąc okropny i muszę przyznać, że przez pierwsze lata mojego pobytu po prostu oduczyłam się go jeść. Objadałam się nim za to do niemożliwości będąc w Polsce albo innych krajach, gdzie wiedzą, jak zrobić dobre pieczywo. Pewnego dnia zajadając się pyszną bułką w Barcelonie pomyślałam: "ach, gdyby tak można było zrobić sobie taką w domu". I... EUREKA!... dlaczego w zasadzie nie miałabym zacząć piec chleba sama?! Po powrocie zaczęłam szperać po internecie w poszukiwaniu przepisów. Okazało się, jak zwykle, że jest on niezłą skarbnicą takowych i że masa ludzi praktycznie na całym świecie zajmuje się domowym wypiekiem pieczywa. Z radością dołączyłam do tej grupy i mimo że dziś chleb w Londynie bardzo się poprawił (przy odrobinie wysiłku można kupić i dobry polski chleb i nienajgorsze bagietki, a nawet pieczywo na zakwasie), to i tak nic nie równa się satysfakcji z własnego wypieku, zapachowi, który unosi się w domu podczas jego pieczenia, ekscytacji oczekiwania: wyszedł - nie wyszedł?, i radości kiedy zatapia się zęby w pierwszej kromce.

Dzisiaj super prosty chlebek, od którego zaczynałam swoją przygodę z pieczeniem chleba i który ratuje mnie zawsze, gdy nie mam czasu na długotrwałe przygotowania. Przygotowuje się go dosłownie w 15 minut i juz po 2,5 godzinach można mieć pyszny i zdrowy chleb. Jest lekko wilgotny, delikatnie słodkawy w smaku, po prostu rewelacja. Znalazłam go na wtedy jeszcze blogu Doroty, który wprowadził mnie w świat pieczenia chleba :)



Ilość: 1 bochenek Czas wyrastania: 1-1,5 godziny Czas pieczenia: 40-50 minut

400 g mąki orkiszowej
1 łyżeczka soli
0,5 saszetki suchych drożdży (3,5 g)
1 łyżka oliwy z oliwek
0,5 łyżeczki miodu
300 ml ciepłej wody
garść nasion (sezam, złonecznik, dynia, siemię lniane) opcjonalnie
sezam do posypania po wierzchu + 1 łyżka mleka

Wymieszać mąkę z solą, dodać drożdże i znowu wymieszać. W środku zrobić dołek, wlać wszystkie płynne składniki: oliwę, miód i wodę. Wyrabiać przez 5 - 10 minut, aż ciasto zacznie odchodzić od brzegów naczynia - będzie dość klejące - takie ma być. W trakcie wyrabiania dosypać nasiona.

Foremkę keksówkę o wymiarach 21x10cm wysmarować masłem i wysypać bułką tartą lub otrębami. Dokładnie wcisnąć ciasto, ma wypełnić foremkę mniej więcej do połowy. Przykryć lnianą ściereczką i odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 1-1,5 godziny, może nawet dłużej, musi wyrosnąć po brzegi foremki. Przed pieczeniem wierzch posmarować mlekiem i posypać sezamem.


Piec w temperaturze 200ºC przez około 40 - 50 minut, aż chleb  zbrązowieje i będzie brzmiał głucho po uderzeniu od spodu. Studzić na kratce.




czwartek, 18 października 2012

Śledzik po grecku

Coś mnie ostatnio naszło na smaki z dzieciństwa. Po omletach przyszedł czas na śledzie po grecku. To wyrób mojej babci, który tradycyjnie co roku przygotowywała na nasz wigilijny stół, a od czasu do czasu dawała się namówić na przyrządzenie tego specjału w ciągu roku. Szczęśliwie na obczyźnie można kupić śledzie (choć ja swoje akurat przytargałam z Polski), więc mogę również popełnić tę małą zbrodnię i zrobić śledzie po grecku w czasie pozaświątecznym. Ciężko czekać na nie cały rok, bo są przepyszne. Wszystkie 3 smaki: słodkawy cebuli, słony śledzia i kwaskowy koncentratu harmonijnie łączą się w jedną całość dodatkowo lekko podostrzoną pieprzem. Muszę przyznać, że przekonało się już do nich paru śledziowych sceptyków, bo amatorów tej ryby przekonywać nie trzeba :) 



Porcje: 4 Czas przyrządzania: pół godziny + czas stygnięcia cebuli


1 opakowanie filetów śledziowych w oleju (u mnie 460g netto)
olej/oliwa do smażenia
6 dużych cebul
6-8 łyżek koncentratu pomidorowego
świeżo zmielony pieprz
szczypta soli (opcjonalnie)
2 średni listki laurowe

czysty słoik (lub inny pojemnik) o pojemności 1l

Cebulę obrać i pokroić w piórka. Usmażyć na wolnym ogniu tak aby zmiękła. Można dodać minimalną ilość soli, ale nie za dużo, żeby całość wraz ze śledziem nie wyszła za słona. Jak cebula zmięknie zdjąć z ognia i dodać koncentrat. Zasada jest taka, że na jedną cebulę przypada 1 łyżka koncentratu, ale czasem potrzeba dać więcej. Cała cebula musi się zabarwić i przejść smakiem koncentratu. Wrzucić listki laurowe i obficie popieprzyć. Ostudzić. Przygotować słoik. Śledzie wyjąć z opakowania, pokroić na małe kawałki ok 1,5 cm szerokości. Układać w słoiku warstwami na przemian - cebula, śledzie, tak żeby na spodzie i na wierzchu była cebula. Pojemnik zamknąć i odstawić na kilka godzin do lodowki, żeby się 'przegryzło' :).

Podawać z chlebem z masłem.



niedziela, 14 października 2012

Omlety biszkoptowe

Piekłam biszkopt na tort i rozchodzący się zapach przypomniał mi zapach omletów biszkoptowych, które moja mama smażyła dla mnie i mojej siostry w dzieciństwie. Ponieważ zostały mi jeszcze jajka niezwłocznie postanowiłam, że na moje niedzielne śniadanie zjem właśnie takie omlety. Jedząc wspominałam jak siedziałyśmy z siostrą przy kuchennym stole, a mama raz po raz zrzucała na nasze talerze gotowe omlety. Znikały w sekundę...



Ilość: 5 omletów - porcja na 1 osobę Czas przygotowania: 20 minut

3 jajka
3 łyżeczki cukru
3 łyżeczki mąki zwykłej pszennej lub tortowej
roztopione masło do smarowania patelni

Białka oddzielić od żółtek. Do żółtek dodać cukier i mąkę i ubić do białości. Następnie ubić białka na sztywno. Do piany z białek dodać ubite żółtka. Delikatnie wymieszać szpatułką.

Patelnię rozgrzać, posmarować cienką warstwą masła. Łyżką wazową nakładać pianę i rozsmarować po patelni tak, żeby przybrała kształt koła o grubości 1cm. Smażyć około 1 minuty na małym ogniu z każdej strony. Trzeba bardzo uważać, bo ciasto jest delikatne i łatwo się przypala. Przed każdym nałożeniem piany smarować patelnię cienką warstwą masła.

Podawać z owocami sezonowymi, dżemem, konfiturą lub z czym dusza zapragnie. Są pyszne nawet bez niczego.







sobota, 29 września 2012

Ciabatta

Dla mnie najlepsza z lekko wilgotnym miąższem i chrupiącą skórką. Mogę ją jeść bez niczego, a maczana w oliwie z octem balsamicznym potrafi wprawić mnie w ekstazę :) By taka była jej przygotowanie wymaga czasu i cierpliwości. Dziś jednak szybki i banalnie prosty przepis na ciabattę. Bardzo dobry dla osób początkujących w wypiekaniu chleba. Wynalazłam go w książce How to Bake Paula Hollywood. Ta ciabatta jest bardzo smaczna, choć nie najlepsza pod słońcem, i świetna jako dodatek lub element innych potraw na przykład bruschetty.




Ilość: 2 Czas przygotowania: 2 godziny Czas pieczenia: 25 minut

250g mąki chlebowej
5g soli
5g suszonych drożdży
20ml oliwy z oliwek
200ml letniej wody
semolina do posypania

dodatkowo 1-1.5l pojemnik plastikowy, kwadratowy (ważne by był kwadratowy, bo to pomaga ciastu kształt)

Kwadratowy pojemnik wysmarować oliwą i odstawić.

Do miski wsypać mąkę, sól i drożdże (nie sypać soli bezpośrednio na drożdże, gdyż mocno spowolni ona ich działanie). Dodać oliwę i 3/4 wody. Powoli wyrabiać (jeśli robotem, to na wolnych obrotach). Kiedy składniki zaczną się łączyć powoli dolewać pozostałą wodę. Wyrabiać przez 5-8 minut (na średnich obrotach). Ciasto musi być gładkie i elastyczne.

Przełożyć ciasto do wysmarowanego wcześniej pojemnika, przykryć lnianą ściereczką i odstawić na minimum godzinę do podwojenia lub nawet potrojenia objętości.

Kiedy ciasto wyrośnie, rozgrzać piekarnik do 220°C. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia.

Powierzchnię, na którą będziemy wyciągać ciasto dobrze pokryć mąką wymieszaną z semoliną. Ostrożnie wyciągać wyrośnięte ciasto z pojemnika (będzie dość mokre) starając się zachować jego kwadratowy kształt oraz zatrzymując w nim jak najwięcej powietrza. posypać po wierzchu mąką z dodatkiem semoliny. Przekroić wzdłuż na pół. Rozciągnąć każdy kawałek lekko wzdłuż z obu stron. Przełożyć na blachę i zostawić na 10 minut by ciasto odpoczęło.

Piec przez 25 minut lub do czasu aż ciasto zrobi się złoto-brązowe a postukane od spodu wyda głuchy dźwięk. Studzić na kratce.